Niedobrze się dzieje, gdy cały czas wygrywają faworyci.
Tragicznie, gdy nie ma żadnego oporu przeciwników.
O ile drugi dzień ćwierćfinałów jeszcze dało się oglądnąć, to pierwszego dnia emocji było tyle, ile w czasie rodzinnego spotkania u bardzo dalekiej cioci.
O’Shea bardzo spokojnie poprowadził grę w taki sposób, aby przegrać z Thorntonem (6:16 http://live.dartsdata.com/MatchView.aspx?MatchId=90035).
Następnie Hankey próbował powtórzyć strategię, która pokonała Whitlocka. Waites okazał się jednak niewzruszony jego działaniami i wygrał 16:10 (http://live.dartsdata.com/MatchView.aspx?MatchId=90036). Można nie lubić, ale trzeba docenić show, jakie Ted Hankey serwuje widowni. Każdy jego teatralnie wyćwiczony gest jest porównywany z reakcją przeciwnika, a przede wszystkim- widowni. Szuka kontaktu, sprawdza, obserwuje i… aktorsko gra. Po prostu gra.
Tyle z pierwszego dnia- widać, że był to wieczór stracony.
Dawid i Goliat
Drugiego dnia rozpoczęliśmy od walki pomiędzy Kimem Huybrechtsem, a Lewisem (16:11 http://live.dartsdata.com/MatchView.aspx?MatchId=86982). Ten drugi rozpoczął osssstro i wyszedł na 6:1 po pięknej grze, w której m.in. byliśmy świadkami 10 lotki. Jednak wraz z upływem czasu Adrian tracił trochę pary (niewiele, ale trochę), a Kim potrafił to wykorzystać. To było to „trochę”, które różniło tych zawodników. Gdyby nie zmarnowana lotka, ujrzelibyśmy wynik 8:7! Wtedy gra mogłaby potoczyć się różnie. Było jednak 9:6 i do końca już większe zagrożenie nie wystąpiło.
Jednak należy kłaniać się Kimowi. Jest dobry, mocny i waleczny. A przy tym niesamowicie sympatyczny i radosny. Cały czas mam wrażenie, że główne problemy są przy ważnych doublach (zwłaszcza kończące mecz), ale wszystko przed nim.

Darter Kim Huybrechts
Goliat i Terminator
Na koniec ćwierćfinałów zostawiono Taylora (jako przyciągacza publiczności) i Wade’a (jako ostatnio wybryk natury). Właściwie miał to być mecz szybki, na którym połowa kibiców uśnie, a druga połowa stwierdzi, że lepiej obejrzy wszystkie odcinki „Mody na Sukces”.
I tak było aż do wyniku 8:2, kiedy Phil lekko przystopował i do lotki doszedł James. Powolutku, powolutku odrabiał straty. Nie grał rewelacyjnie, miał swoje wpadki, ale dał radę wyjść na 9:6. Kiedy zaczęliśmy wierzyć, że coś tego będzie, to James nie trafia topa, pozwala odejść Philowi na 3 legi i tym razem Taylor nie wypuścił zwycięstwa- 16:12 (http://live.dartsdata.com/MatchView.aspx?MatchId=86981)
Jednak tak grający Phil nie ma szans z Adrianem półfinale. Mogą się jednak spełnić słowa, że Taylor zagrał jak zagrał z rozbitym aktualnie Jamesem, ale na dobrego przeciwnika wróci średnia 110 punktów.

Darter Phil Taylor
Półfinały
Już w niedzielę o 14:00 półfinały:
Robert Thornton – Scott Waites
Phil Taylor – Adrian Lewis
Myślę, że macie swoich faworytów. Liczę na finał BDO-PDC. A reprezentant PDC jak dla mnie mógłby być bardziej spocony, niż mały.
Dodaj komentarz