Nadszedł czas wielkich ćwierćfinałów.
Wielkich, gdyż stawka jest bardzo duża, nazwiska z czołówki rankingu, turniej poważany.
O ile spodziewałem się gładkiego zwycięstwa Phila, to drugi ćwierćfinał wywoływał u mnie ciarki na samą myśl o tej walce.
Wszystko poszło po mojej myśli i bardzo się z tego cieszę.
Jednak horror, jaki przeżyłem kibicując Wade’owi mógł przyprawić o zawał serca.
Phil Taylor 16-10 Justin Pipe
statystyki: http://live.dartsdata.com/MatchView.aspx?MatchId=85759
Pipe rewelacyjnie rozpoczął pojedynek. Punktował jak natchniony i jeszcze w 3 legu mogliśmy u niego obserwować średnią 122 punktów (a chwilami było i więcej)! Wiadomo, że to krótki dystans, zbyt krótki do oceny. Ma to tylko przedstawić, jak pięknie w pierwszej części spotkania prezentował się „The Force”.
Ani moment jednak nie zwątpiłem w wygraną Taylora. Zbyt długi dystans, aby Pipe mógł utrzymać taką dyspozycję. Rzeczywiście tak się stało- powolutku wzrastała przewaga Phila. I to pomimo naprawdę wspaniałej walki Pipe’a. Mieliśmy jego zejście ze 136 po którym wyrównał na 4-4. Następnie udało mu się wysunąć na prowadzenie. Dużo później, przy stanie 14-8 Phil trafia 6 perfekcyjnych lotek, a pomimo tego Justin zdobył punkt.
Podsumowując- było co oglądać, a Justin może być dumy ze swojej postawy.
Warto zasygnalizować jedną sytuację, którą już opisałem na profilu Facebookowym (zapraszam: https://www.facebook.com/darttownpl)
„Myślę, że znów będzie burza z udziałem Taylora po pojedynku z Justinem Pipem…
Phil trafił doubla na 11-7 i lotka ledwo zawisła- nie wiem na czym ona się trzymała tak właściwie.
Phil biegł do tarczy, aby jak najszybciej ją wyjąć. Szybko się to działo i nie zwróciłem uwagi, czy Russ zdążył zaliczyć wynik na głos.
Myślę, że będą o to pretensje- zwłaszcza po sytuacji z Winstanleyem i ostatnich oskarżeniach o oszustwo.
Obym się mylił. Bieganie w darcie nie jest zabronione”
Simon Whitlock 16-18 James Wade
statystyki: http://live.dartsdata.com/MatchView.aspx?MatchId=85760
Jakże zacierałem ręce na myśl o tym widowisku. Muszę jednak przyznać, że kibicując Wade’owi obawiałem się o wynik. Wszak Whitlock to Czarodziej i nie raz to udowodnił. Niech o emocjach świadczy fakt, że napisaliśmy 34 komentarze do pojedynku na stronie turnieju: https://www.facebook.com/events/151546435037991/
Do rzeczy. Bardzo wyrównany mecz. Pierwsza przerwa, to 2-3. Druga to już 6-4. Trzecia 7-8. Wtedy Whitlock zalicza zejście ze 130 punktów, a za chwilę poprawia zejściem z 92. Dzięki temu mieliśmy remis na ostatniej przerwie: 10-10.
Później Simon prowadzi, ale Wade zachowuje zimną krew i przełamuje lega zejściem ze 135 na 14-14!
Nie musieliśmy długo czekać na pierwszą meczową lotkę dla Jamesa- chybioną jednak. Whitlock się obronił. Za drugim razem jednak już się nie udało- po horrorze na doublach zwycięstwo dla Wade’a!
Wiem, że ten opis nie oddaje tego, co się działo- żaden nie odda. Nawet oglądnięcie powtórki to nie to samo, co emocje w trakcie pojedynku.
James bardzo, bardzo groźny na doublach i to jest jego broń- jak to u Wade’a zazwyczaj. Gdy po pojedynku ma skuteczność na poziomie 40 % to znaczy, że nie ma formy 😉
Whitlock pięknie stawiał opór i zaryzykuję stwierdzenie, że dwie lepiej rzucone kolejki w trakcie spotkania dałyby całkowicie odmienny wynik.
Szkoda, że ktoś musiał przegrać.
Dodaj komentarz