Cóż za turniej- jest o czym pisać. Dużo się dzieje, wiele emocji i niespodzianek.
Weźmy dla przykładu dzisiejszy wyczyn Simona Whitlocka- udany pościg z wyniku 9-3. Taki numer obserwowaliśmy ostatnio chyba podczas MŚ u Terrego Jenkinsa.
Albo niespodzianka turniejowa i fenomen socjologiczny- Ronny Huybrechts.
Czy postawa Adriana Lewisa.
Jedynie MvG po prostu zrobił swoje i żadnych ekscesów tu nie notujemy.
Tym bardziej warto oglądać wieczorne półfinały i finał.
Ronny Huybrechts 10-9 Robert Thornton
Po sensacyjnym zwycięstwie nad Philem Taylorem Belg z dnia na dzień stał się ulubieńcem świata. Przypomina to trochę walkę Dawida z Goliatem, czy spełnienie amerykańskiego snu. Od wczoraj jesteśmy świadkami pewnej Ronnyofobii. A on nadal nie przestaje zaskakiwać i dzisiaj z tak samo zawziętą miną pokonuje Roberta Thorntona. Duże emocji, gdyż Robert walczył i jak widać po wyniku- niewiele mu brakowało.
Simon Whitlock 10-9 Jamie Caven
Mecz, który absolutnie można oglądać bez końca. Caven w wielkiej dyspozycji. Zdający sobie sprawę ze swojej siły, z tego, jak groźny jest i co może zrobić przy tarczy.
Whitlock, obrońca tytułu, nie dawał rady przeciwnikowi i doprowadził do pewnej przegranej przy wyniku 3-9.
W darcie jednak nic nie jest pewne. Wyobraźcie sobie, że Simon wygrał kolejne 7 legów! Wszystko to przy pełnym skupieniu podczas rzutów, agresywnej wręcz minie i wielkim świętowaniu udanych rzutów.
Ile razy można obserwować Whitlocka biegającego po scenie z radości? Rzadki to widok- tym bardziej doceńmy emocje, których dzisiaj doświadczyliśmy.
Wróćmy na sekundę do Cavena. Jak on się musi teraz czuć i jak to wpłynie na jego grę w niedługiej przyszłości…
Michael van Gerwen 10-7 Jelle Klaasen
Skreślałem MvG po pierwszym pojedynku na tym turnieju, biorąc pod uwagę jego ogólną dyspozycję. A tu proszę- bez większych problemów pokonuje swojego rodaka i to na bardzo dobrej średniej, po pewnej, szybkiej grze. Ma wielkie szanse na finał, chociaż nadal nie chce mi się wierzyć w zdobycie przez niego tytułu.
Andy Hamilton 3-10 Adrian Lewis
Wysokie zwycięstwo Adriana nad Hammerem. Andy na pewno miał chęć powtórzyć wyczyn Simona Whitlocka i z 3-9 wyprowadzić jeszcze zwycięstwo. No cóż- już jeden taki przypadek dzisiaj oglądaliśmy. Po raz drugi po prostu nie mogło się udać.
Wiem, że wiele osób nie lubi Lewisa. Ja także reagowałem na niego alergicznie. Jednak jest tu czas przeszły. Od długiego czasu jest mi go po prostu szkoda.
Dlatego życzę Ci Adrian wygranej z MvG i udanego finału- miej znów swoje 5 minut.
//Jeśli tak się stanie, to moje przepowiednie o powrocie formy Lewisa się spełnią, więc nie jestem do końca bezinteresowny 😉 //
Dodaj komentarz