Chyba nie dziwi Was miniatura, którą umieściłem po lewej stronie. Znacie już moją sympatię do Paula Nicholsona.
Paul wygrał dzisiaj pojedynek, chociaż gra nie zachwycała… ale show było.
Tak oto zakończyła się pierwsza runda turnieju i połowa zawodników pożegnała się z grą.
Zaliczono dzisiaj maksymalne zejście w meczu, którego wynik mnie zaskoczył.
Ale wszystko po kolei- zapraszam na krótką relację z drugiego wieczoru European Championship 2013.
Pełne wyniki:
Jani Haavisto 3-6 Justin Pipe
Max Hopp 4-6 Paul Nicholson
Andy Hamilton 6-5 Terry Jenkins
Ronnie Baxter 5-6 Mervyn King
Wes Newton 4-6 Jelle Klaasen
Michael van Gerwen 6-1 Kurt Van De Rijck
Adrian Lewis 6-4 Mensur Suljovic
Kevin Painter 6-4 John Part
Jani Haavisto 3-6 Justin Pipe
Pierwszy pojedynek wieczoru mnie ominął. Komputer odmówił posłuszeństwa po aktualizacji Firefoxa. Flash Player dawał piękny slide show. Grał jednak Pipe, więc miałem mnóstwo czasu na naprawę..
Max Hopp 4-6 Paul Nicholson
Lubię Nicholsona, bardzo lubię. Ale spodziewałem się przegranej patrząc na to, jak rozwija się pojedynek.
I całe szczęście, że kibice tak na niego buczeli. Mógł się napawać tym dźwiękiem i drażnić ich po udanych rzutach.
Piękne show z serii „bad boy” odstawił dzisiaj i wygrał pojedynek z młodym Maxem. Wiem, że nie każdemu to show pasuje, ale moim zdaniem dodaje kolorytu taka „walka z publicznością”. Tym bardziej, że mobilizuje go ona i niesie jego lotki do celu- o to chodzi.
Jutro (już dzisiaj właściwie) spotyka się z Hamiltonem. Nie spodziewam się więc wygranej mojego faworyta, ale z przyjemnością obejrzę go znów w akcji.
Andy Hamilton 6-5 Terry Jenkins
Po obejrzeniu meczu w głowie krążyło mi jedno pytanie: czy Hamilton powinien to wygrać? Wolałbym zobaczyć nieprzewidywalnego dla mnie Jenkinsa w kolejnej rundzie. Ale doceniam klasę Młota- jego waleczność i nieustępliwość. Trzeba powiedzieć, że dzisiaj mógł przegrać- bardzo niewiele mu brakowało. Cały pojedynek zawodnicy przygotowywali nas na emocjonującą końcówkę, którą nerwowo wytrzymał Andy. I za to został nagrodzony awansem. (Może też za 50% na doublach, ale to szczegół.)
Ronnie Baxter 5-6 Mervyn King
Kolejny pojedynek, w którym wynik stał pod znakiem zapytania. Cały czas Baxter gonił Kinga i nie dał mu odskoczyć. Cały czas na równym poziomie, z podobną skutecznością.
Ostatniego lega zaczynał jednak King i w drugiej kolejce trafia maxa. Wydawałoby się, że już wszystko przesądzone, ale gdy podszedł do D20, zmarnował wszystkie 3 lotki. Jakże musiał być wściekły! Ronnie niewiele się pomylił, aby zakończyć mecz zejściem z ponad 100 punktów (124?). Mervyn dostał jednak kolejną szansę, która dała mu awans.
I tak uważam, że od zmiany piórek Baxterowi brakuje tej aury minionej epoki.
Wes Newton 4-6 Jelle Klaasen
„Ależ dawno nie widziałem Klaasena. Szkoda, że witamy się na tak krótko”- powiedziałem do Agnieszki na początku pojedynku. Nie wątpiłem w zwycięstwo Wojownika. Ale już po chwili okazało się, że Panowie wyrywają sobie po dwa legi i Jelle wcale nie chce odpuścić. Wredny.
Przy stanie 4:4 Klaasen zalicza zejście ze 129 przez 2xD18. „Poszalał… Dawaj Newton!”. Ale po chwili moje piękne oczy ujrzały kolejne zejście Jellego, tym razem ze 112. Cztery plus dwa musi równać się sześć, czyli koniec pojedynku.
„Wes- coś Ty narobił?!?”
Michael van Gerwen 6-1 Kurt Van De Rijck
Po tym, jak MvG przyzwyczaił nas do niesamowitych wyczynów, a część osób zaczęła się zastanawiać, czy nie pochodzi z tej samej planety co Phil Taylor- Michael trochę przysiadł.
Wygrał pojedynek, wysoko, ale nie jest faworytem w tym turnieju. Ma, obce dla niego, problemy z punktowaniem, na doublach również różnie bywa.
Jest już jednak wielką gwiazdą i to widać. Po meczu rozdawał autograf, przekazał kibicom swoje lotki, ale najpierw uciął sobie długą pogawędkę z Kurtem. O czy rozmawiali- nie dowiemy się. Wyglądało jednak na miłą rozmowę.
Adrian Lewis 6-4 Mensur Suljovic
Mensur rozpoczął pojedynek od zejścia ze 111. Adrian nadal nie pozbierany- nie ma radości z gry. Wie, że to jeszcze nie jest forma, widzi co się dzieje. Nie potrafi cieszyć się nawet tymi ładnymi rzutami.
Wygląda jak zmęczony, wyprany z chęci do czegokolwiek.
W drugiej rundzie czeka go Painter i myślę, że możemy już żegnać wielkiego Lewisa. Wielkiego… sami rozumiecie…
Kevin Painter 6-4 John Part
A tu właśnie spodziewałem się zgoła odmiennego wyniku. Myślałem, że Part rozniesie Artystę, który ostatnio w darcie nie istnieje.
Ale w sumie… poza przebłyskiem na UK Masters Part też nie błyszczy specjalnie.
Kevin już w pierwszej kolejce rzucił maksa. Ogólnie było ich 7.
Osiągnięciem Parta było zejście ze 170 punktów- gratulacje. Wade zazdrości 😉
UWAGA! +18!
Podobno najczęściej wypowiadanymi toastami w naszym kraju są:
miejsce 3 „Zdrówko/na zdrowie”
miejsce 2 „Zdrowie Pań”
miejsce 1 „Pij kurwa!”
Dodaj komentarz