Czeka na nas ostatni wieczór przed wielkimi finałami Premier League Darts 2013.
Pamiętamy, że najpierw z rywalizacji odpadli Wes Newton i Gary Anderson.
Następnie przez kolejne tygodnie walczono o miejsce w ścisłym finale.
Zerknijmy więc na tabelę i zobaczmy, kto ma jeszcze szansę dołączyć do grona szczęśliwców i dlaczego tak wiele zależy od postawy Raymonda van Barnevelda.
Pisałem już przed zeszłym tygodniem, że niewiele może się w tabeli już zmienić.
3 z 4 możliwych miejsc w ścisłym finale jest już zajęte. Awans wywalczyli sobie: Michael van Gerwen, Phil Taylor i Raymond van Barneveld.
Dwóch zawodników wie także, że nie ma już szans na awans: Andy Hamilton i Adrian Lewis.
Pozostaje wielka trójka: James Wade, Robert Thornton i Simon Whitlock.
Szymon już przy pierwszej eliminacji uciekał ze strefy spadkowej. Jego wzrastająca forma pozwoliła jednak na wspięcie się w tabeli i przed ostatnim tygodniem ma on szansę na awans. Zmierzy się z Raymondem van Barneveldem i Adrianem Lewisem. Czy może to wygrać? Jeśli będzie miał formę i zacznie czary, to może wygrać z każdym. Nawet z Barney’em.
Dotychczas w pojedynkach tych zawodników 8 razy wygrywał Whitlock, a 7 razy Holender.
Robert Thornton wygrał w miniony weekend pierwsze Players Championship. Jeśli opanuje nerwy, to jego awans jest wielce prawdopodobny. Ma jednak powody do zmartwień, gdyż najpierw musi on pokonać Michaela van Gerwena (wygrał z nim 4 razy, przy 6 porażkach) a później Raymonda van Barnevelda z którym nie wygrał jeszcze ani razu.
James Wade, który póki co znajduje się na premiowanym, czwartym miejscu tabeli darts Premier League 2013… James Wade, który zachwycał doublami… James Wade, który niczym maszyna punktował przeciwników… jest bardzo zagrożony spadkiem. Zagra już tylko jedno spotkanie. Zmierzy się z samym Philem Taylorem… Aby myśleć o awansie- musi je wygrać. A dotychczas udało mu się to 5 razy przy 36 porażkach…
Widać więc, że wiele zależy tu od Raymonda van Barnevelda. Będę trzymał kciuki za Wade’a, ale rozum każe mi stawiać na rzut na taśmę w wykonaniu Simona Whitlocka.
Dodaj komentarz