Z wielkim bólem byłem zmuszony ominąć popołudniową sesję, więc tu możesz liczyć z mojej strony tylko na wyniki.
Za to myślę, że wieczór zrekompensował wszystko, co przegapiłem.
Znamy więc półfinalistów, a ten przepiękny turniej powoli się kończy.
Jutro ostatni dzień. Półfinały o godzinie 14, a wielki finał od 20 (wiadomo- najpierw podsumowania, urywki itd.).
Dean Winstanley 16-12 Kevin Painter
John Part 12-16 Andy Hamilton
Christian Kist 10-16 Raymond van Barneveld
Kolejność zdobywania legów: 0:1, 1:1, 1:2, 1:3, 2:3, 2:4, 2:5, 2:6, 2:7, 3:7, 4:7, 4:8, 5:8, 5:9, 5:10, 5:11, 6:11, 6:12, 7:12, 7:13, 8:13, 8:14, 9:14, 9:15, 10:15, 10:16
Uwaga- będzie jednostronnie 😉
Cóż za mecz Barneya. Jak miło oglądać jego mecze, gdy jest w takiej formie! W 3 legu jego średnia wynosiła ponad 133 punkty! Wiadomo, że to początek, ale daje pogląd na to, jak grał Holender.
Godnym odnotowania jest również fakt, że gdy zawodnicy schodzi na przerwę, to mieli 100% skuteczności na doublach! Na takim poziomie, na takim turnieju- pozostaje chylić czoła.
Kolejny naprawdę niezwykły mecz van Barnevelda, który zdaje sobie sprawę ze swojej formy, który wie, że stać go na wszystko w tej chwili.
I do tego należy dodać kibiców, którzy go uwielbiają, skandują i oklaskują z wielką sympatią.
Jest rewanż na Kist’ie, jest półfinał.
Scott Waites 12-16 Michael van Gerwen
Kolejność zdobywania legów: 0:1, 1:1, 1:2, 1:3, 1:4, 2:4, 3:4, 4:4, 4:5, 5:5, 6:5, 7:5, 7:6, 7:7, 7:8, 7:9, 7:10, 7:11, 7:12, 7:13, 8:13, 9:13, 10:13, 10:14, 11:14,11:15, 12:15, 12:16
Nie sądziłem, że ktokolwiek teraz może zagrozić Michaelowi. A już na pewno Scotty nie hotty Waites! I przyznaję, że od samego początku turnieju nie doceniam Waitesa.
Ale takiej batalii nie spodziewałem się w ogóle. 9 lotka wisiała w powietrzu u obu zawodników, brakowało tak niewiele (20 leg 6 perfekcyjnych Waitesa). Częste zakończenia 4 serią rzutów. 2 najwyższe możliwe zejścia Michaela van Gerwena. Chwilowe wzloty i upadki u obu darterów.
Dodajmy, że publika sprzyjała Scottiemu w tym pojedynku.
Piękny pojedynek, w który lepszy (ale niedużo!) okazał się MvG.
Dodaj komentarz