Znamy pierwszych awansujących, jest kilka niespodzianek (Whitlock nie przechodzi!?!).
Ale i tak dzień czwarty Grand Slam of Darts powienien nosić osobną nazwę:
„Dzień NTH” (czyli dzień najebanego Teda Hankeya). Przepraszam- inaczej nie da się tego nazwać- na samym końcu screeny.
Co za wstyd.
Jan Dekker 1-5 Arron Monk
Monk, zawodnik Unicorn, wykonał swoje zadanie perfekcyjnie, oddając tylko jednego lega w całym pojedynku. W tej sytuacji zagwarantował sobie wyjście z grupy
Teraz zadanie przed Wade’m… niezwykle trudne zadanie…
Mark Webster 2-5 Co Stompe
To Co Stompe zrobił mi (i nie tylko mi) niespodziankę. Myślę, że najbardziej zaskoczony był sam Webster, który także już odpada z turnieju.
Kevin Painter 5-3 James Hubbard
Painter wygrywa swój pojedynek, ale niestety teraz z wielkimi nerwami będzie oczekiwał przegranej Winstanley’a. Ewentualnie wysokiej wygranej, aby wygrać na legi z Whitlockiem
Robert Thornton 5-4 Steve Beaton
Wymęczył Robert ten mecz. Końcowy leg to była dramaturgia dla niego. Dużo pomyłek z obu stron i ostatecznie wpada double. Mam wrażenie, że jak stres zszedł z Thorntona, to automatycznie stał się 2 kg lżejszy.
James Wade 2-5 Mervyn King
Wade nie wytrzymał i zgodnie z przewidywaniami przegrał pojedynek. Przegrał go wysoko (niezgodnie z przewidywaniami) i żegna się z turniejem.
Phil Taylor 2-5 Scott Waites
Obydwaj zawodnicy już wiedzą, że wychodzą z grupy. Zastanawiam się więc, co kierowało Philem, że oddał ten pojedynek? Nie chce mi się wierzyć, że grał na 100%. Mimo przegrywania uśmiechał się, żartował i grał… miło. Od długiego czasu już Taylor tak nie robi- stąd moje wątpliwości.
Teraz ma dużą szansę na trafienie van Gerwena dalej… a to niedobrze dla niego 😉
Simon Whitlock 1-5 Dean Winstanley
Ależ zaskoczenie! Whitlock musiał zdobyć 3 legi, aby z drugiego miejsca wyjść z grupy. A przegrywa 5:1… Stres było widać, było czuć- po prostu wisiał w powietrzu i zatrzymywał lotki, które w 6 legu leciały na double. Jednak- czarodziej nie poczaruje dalej w tym turnieju.
Michael van Gerwen 5-0 Ted Hankey
No i na Agnieszki, moje i grono darterów oko, to Hankey wyszedł na ten mecz po prostu najebany.
Od samego początku, gdy ochroniarz pchnął go na wejście, poprzez powitanie z kibicami, aż po tragiczną postawę w czasie gry, zataczanie się, „niewyraźny” wygląd i niby problemy z oczami. Cały internet darterski aż huczy po jego „wyczynie”. Na takim turnieju? Hankey’owi zdarzało się zatoczyć, raz nie wiedział, kto ma zaczynać lega, a do tego jego statystyki mówią same za siebie…
Hankey tłumaczy się grypą na Twitterze. Spójrzcie na screeny- wierzycie?
Sami oceńcie: